czwartek, 31 października 2013

Tusz do rzęs Loreal Volume Million Lashes Noir Excess

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić tusz do rzęs który zakupiłam już dobry miesiąc temu.


Sam tusz przepięknie pachnie tak jakby bzem:) Na pewno nie jest to chemiczny i odpychający kosmetyczny zapach. Szczoteczka ma ciekawy kształt z małym wgłębieniem w końcowej części szczoteczki (niestety na zdjęciu mało widoczne). Jeśli chodzi o samą szczoteczkę to jest mało stabilna i łatwo wygina się na boki podczas malowania rzęs. Tu dam ogromny minus za wykonanie. Tusz sam w sobie mnie ogromnie nie zachwycił gdyż zachowuje się zupełnie jak każdy inny tusz w przyzwoitej cenie. Kolejnym minusem tego tuszu jest to że odbija się w ciągu dnia na powiekach górnych i dolnych przez co daje efekt pandy. Jednym słowem nie mogę się doczekać jego zużycia i kupna nowego tuszu do recenzji.


Jak widać jedno oko jest pomalowane maskarą a drugie nie oraz nałożyłam dwie warstwy. Szału na rzęsach niestety nie ma tak jak w przypadku maskary z Hean którą pokazywałam na blogu rok temu.

Nie chciałam robić mega zbliżenia ponieważ rzadko kiedy rozmawiamy z kimś tak blisko aby ujrzał nasze oszałamiające rzęsy;)
Reasumując uważam że nie warto wydawać ok 9 funtów w UK a w Polsce np w Rossmanie  50 zl. Nie wiem czy trafił mi się trefny model ale ja zachwycona tym tuszem nie jestem:/

No kochani, sami oceńcie efekty.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do komentowania.
Jeśli spodobał Ci się mój blog dodaj do ulubionych;)

Prettyington
xxx

poniedziałek, 28 października 2013

Hola- haul:)

Cześć dziewczyny!

Na wstępie serdecznie przepraszam za przerwę ale w moim życiu zawodowym małe zawirowania i brak czasu na dodatkowe zajęcia czy też hobby. W końcu znalazłam balans, także powracam do świata blogowego i być może już niebawem vlogowego:)

Dziś chciałabym Wam przedstawić mały haul kosmetyczny który poczyniłam w przeciągu ostatnich kilku tygodni. Nie ma tego dużo, ale są to nowości w mojej kosmetyczce także zapraszam.



1. Tangel Teezer- rozczarowanie....Większość dziewczyn jest zadowolona z tej szczotki ale nie ja. Jestem szczęśliwą posiadaczką grubych, długich i zdrowych włosów, i ta szczotka nie robi kompletnie nic a wręcz mam wrażenie że źle rozczesuje moje włosy. Czesząc się tą szczotką to jakbym używała szczotki dla lalki Barbie albo kucyka pony. 

2. Batiste Dry Shampoo-o zapachu "Fruity and Cheeky Cherry". Ładny zapach ale znowu nic nie robi z moimi włosami oprócz odświerzenia i pozostawienia okropnego nalotu którego nijak nie mogę się pozbyć:/ Uniesienie? Jakie uniesienie??? Znowu zaznaczam mam grube i długie włosy;)

3. Bourjois Heathy Mix 52 Vanilla- chyba, ale to chyba znalazłam swojego podkładowego ulubieńca:D Super się rozprowadza, nie zatyka porów, jest jak dróga skóra i utrzymuje się na prawdę długo.

3. Max Factor Xperience "Weightless Foundation"- Raw Silk 45- ciekawy podkład, ledwo wyczuwalny na twarzy. Kolor źle dobrałam bo jest zbyt różowy ale za cenę którą go kupiłam nie ma co narzekać. Mam zamiar go mieszać z Loreal Lumi Magique który z drugiej strony jest za żółty.

4. Sally Hansen 560 Kook-A-Mango- uwielbiam ten kolor niezależnie od pory roku. Jest żywy, pozytywny, ciepły i bardzo ładnie prezentuje się na paznokciach.

5. Maybelline Color Schow 677 Blackout- pierwszy w życiu czarny kolor, i zakupiony aby ratować skórzane buty...nie pytajcie;)

6. Loreal Volume Million Lashes- zachowuje się zupełnie jak każdy inny tusz do rzęs, tzn lekko wydłuża i nadaje oczom wyrazistość. Nie skleja rzęs, ale przecudnie pachnie jakby bzem:)

7. Gąbeczka Beauty Bleder- zrewolucjonizowała mój poranny makijaż. Piorę ją codziennie i kiedy jest wilgotna nakładam nią podkład. Łatwa w utrzymaniu w czystości i fenomenalnie współpracuje z każdym podkładem który posiadam. Wiem że już ze mną zostanie:)

8. Lush Charmy Pot Hand and Body Lotion- wzięłam próbkę ze sklepu przy zakupie bomby do kąpieli, i wiem już że raczej nie będę klientem tej firmy....Zapach tego produktu jest odpychający dla mnie a nawilżenie jest nikłe.

No kochane, co sądzicie o tym małym haulu? Muszę Wam przyznać że kupuję kosmetyki raczej z głową i gdybym miała Wam pokazać całą moją kolekcję to raczej nie byłoby tego zbyt wiele.
Chciałybyście może większą recenzję któregoś z tych produktów?

Zapraszam do komenotwania.
Pozdrawiam serdecznie i do napisania!
Prettyington
xxx






niedziela, 1 września 2013

Letni ulubieńcy




Cześć dziewczyny!

Lato nie ubłagalnie minęło, przynajmniej te meteorologiczne, a pogoda ustępuje mojej ukochanej jesieni, nie mogę się powstrzymać i muszę to powiedzieć--> od jesieni to już żut beretem do mojej 
 najwspanialszej pory roku---zimy:)

Do rzeczy- dzisiaj chcę Wam przedstawić moich letnich ulubieńców. Są to kosmetyki zarówno pielęgnacyjne jak i kolorówka których najczęściej używałam podczas tych trzech miesięcy lata. 



  1. Bronzero- róż Africa W7
  2. Avon Perceive Dew
  3. Ziaja krem na dzień do skóry naczynkowej
  4. La Roche Posay- Anthelios XL faktor 50
  5. Ziaja Sopot Sun- kojący po opalaniu
  6. Green Keratin- serum do twarzy z kwasem hialuronowym i wit. C
  7. Spray do opalania z faktorem 15
  8. Rimmel- Instant Tan Shimmer
  9. Loreal- Skin Perfector- żel/scrum do mycia twarzy
  10. Loreal- micel do zmywania makijażu
  11. Oliweczka z Bambino
  12. Eveline odżywka diamentowa
  13. Miętowy lakier z MUA
  14. Revlon 281 Classy
  15. Delia nr. 148
  16. Rimmel 415
  17. Sally Hansen 560 Kook-A-Mango
  18. Maybelline Rocket Volume Mascara
  19. Collection 2000 korektor
  20. Essence- kredka czarna/biała
  21. Żel ze świetlika lekarskiego
  22. Sleek- ink pot
  23. Maść z wit. A
  24. MAC- puder nr. NC30
  25. MAC- cień do powiek Shroom
 Dużo tego nie ma prawda? ;) 
Mam nadzieję że Was nie przynudziłam moją listą ulubieńców. Czekam na wasze komentarze!
Miłego tygodnia, buziaki:)
Prettyington
xxx

sobota, 24 sierpnia 2013

Bułki domowej roboty

Cześć dziewczyny!!!

Dzisiaj troszkę inny post, bo o pieczeniu;) Muszę Wam powiedzieć że odkąd przeprowadziłam się do Anglii nie mogę znaleźć nigdzie dobrego chleba czy bułek, a jak już znajdę np w dość drogim sklepie typu Marks and Spencer lub Waitrose, to niestety mam za daleko do tych sklepów i nigdy po drodze. Jest dostępny chleb typu German Rye Bread, ale niestety mam po nim straszną zgagę:/  Z przyczyn powyższych postanowiłam sama piec bułki, i po kilku próbach sama wykminiłam przepis na fajne bułki. 

Rozpoczynam od zrobienia zaczynu, ok: 7 g suchych drożdży rozprowadzam w 150 ml ciepłej wody z dodatkiem dwóch łyżeczek cukru. Pozostawiam na wyrośnięcie na ok. 15 minut. W międzyczasie mieszam ze sobą 2,5 szklanki mąki z otrębami z jedną szklanką mąki pszennej ( w sumie to chyba nie zależy jakiej mąki używamy, w jednym przepisie pisali żeby używać mąki typu graham, oczywiście nigdzie w UK nie mogę takiej znaleźć, więc używam mąki ciemnej z otrębami; grunt to próbować i próbować;) Dodaję do mąki 1 łyżeczkę soli, 2 łyżki oliwy z oliwek, jedną szklankę ciepłego mleka, i wtedy dodaję moje pracujące drożdże. Po miksowaniu tego przez około 10 minut, i wyrobieniu palcami, przykrywam folią i moje ciasto rośnie przez około godzinę.


Tak wygląda wyrośnięte ciasto po około godzinie. Jeśli lepi się, podsypuję troszeczkę mąką i formuję 6 bułek mniej więcej takiej samej wielkości, i pozostawiam na około 20 minut do dalszego wyrośnięcia. Roztrzepanym jajkiem smaruję bułki przed włożeniem do piekarnika. Następnie piekę bułeczki w 190 stopniach przez około 25 do 30 minut w piekarniku. 
Tak prezentują się bułeczki po wyciągnięciu z piekarnika:)



Akurat te na zdjęciu zrobiłam z czosnkiem- wycisnęłam dwa ząbki czosnku przed zagniataniem ciasta:) Aromat i smak powalający;)

Ogromną zaletą domowego pieczenia jest po pierwsze satysfakcja, po drugie WIEMY CO JEMY, a po trzecie możemy dopasowywać smaki i ekseperymentować z dodatkami aby jeszcze bardziej urozmaicić nasze bułeczki;)

Podoba Wam się pomysł, i mój przepis? Mam nadzieję że tak;)
Zapraszam do podzielenia się Waszymi przepisami, z chęcią wykożystam;)
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do komentowania
Prettyington
xxx

środa, 21 sierpnia 2013

Kremy do twarzy Alterra- Czy warto?

Cześć dziewczyny!

Dzisiejszym obiektem recenzji są kremy do twarzy Alterra a konkretnie krem na noc z dziką różą, oraz krem na dzień z aloesem.

Firmy Alterra dostępnej w sieci Rossmann nie muszę chyba nikomu przestawiać;) 
Kremu z dziką różą używam od 3 miesięcy a kremu z aloesem od miesiąca, także myślę że już mam wyrobioną opinię na temat tych kremów.

 Pierwsza sprawa skład:
1) Krem z dzikiej róży na noc:
Krem przeznaczony do pielęgnacji skóry młodej i wymagającej, stanowi idealne uzupełnienie kremu na dzień Alterra z wyciągiem z dzikiej róży. Starannie dobrany zestaw substancji aktywnych chroni, rozpieszcza i regeneruje skórę dzięki zawartości oleju arganowego oraz masła Shea. Wartościowy olej z dzikiej róży w połączeniu z ekstraktem z winogron, oliwą z oliwek oraz olejem sojowym wygładza skórę działając nawilżająco. Ceramidy, naturalny koenzym Q10 i kwas hialuronowy chronią przed niekorzystnym działaniem wolnych rodników i przeciwdziałają przedwczesnemu starzeniu się skóry. Przy regularnym stosowaniu kremu skóra staje się wyraźnie nawilżona, jej struktura sprawia wrażenie gładkiej i jednolitej a zmarszczki ulegają widocznemu spłyceniu.

Skład: Aqua, Glycine Soja Oil*, Olea Europea Oil*, Alcohol*, Glycerin, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Butyrospermum Parkii Butter*, Rosa Canina Oil*, Vitis Vinifera Seed Oil, Argania Spinosa Oil*, Glucose Glutamate, Sodium Hyaluronate, Vitis Vinifera Fruit Extract*, Rosa Canina Fruit Extract*, Ubiquinone, Ceramide 3, Hydrogenated Palm Glycerides, Lecithin, Lysolecithin, Hydrogenated Lecithin, Xanthan Gum, Brassica Campestris (Rapeseed) Sterols, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Limonene**, Citronellol**, Geraniol**, Linallol**, Citral**
* z kontrolowanej biologicznie uprawy.
** z naturalnych olejków.


2) Krem z aloesem na dzień:
Krem na dzień z Alterra to uspokajająca i harmonizująca pielęgnacja nawilżająca dla skóry wrażliwej. Wartościowe oleje roślinne, jak olej z avocado, jojoba i migdałowy, wyrównują Twoją skóre i nadają jej uczucie spreżystosci. Cenne ekstrakty roślinne z Aloe Vera i zielonej herbaty nawilżają skóre. Krem nadaje się jako baza pod make-up.

Skład: Aqua, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Aloe Barbadensis Extract, Glyceryl Stearate Se, Persea Gratissima Oil, Glycerin, Simmondsia Chinensis Oil, Oryza Sativa Germ Oil, Parfum, Glyceryl Laurate, Camellia Sinensis Extract, Lanolin Alcohol, Sucrose Distearate, Sodium Pca, Xanthan Gum, Tocopherol, Sodium Citrate, Citric Acid, Alcohol, Silver Citrate, Limonene, Lainalool, Benzyl Benzoate, Geraniol.



Moje wrażenia co do pierwszego kremiku:
+ładny zapach
+naturalny skład
+nie testowany na zwierzętach
+łatwo dostępny
+zgrabne opakowanie
+przystępna cena za dobrej jakości składniki

-pozostawia irytujące uczucie lepkości na skórze twarzy
-długo się wchłania
-mam wrażenie że zapycha pory i przyczynia się do powstawania większej liczby zaskórników:(

Moje wrażenia co do drugiego kremiku:
+ przyjemny zapach
+koi podrażnienia
+jest wydajny
+łatwo dostępny
+przyjazna dla portfela cena
+opakowanie

-twarz po nałożeniu lepi się niemiłosiernie, przez co absolutnie nie nadaje się pod podkład się roluje i pozostawia smugi (nie istotne czym nakładamy)
-zapycha pory
-uwidacznia suche skórki

Reasumując na pewno obydwa produkty zużyję, z większą przyjemnością różany którego zapach mój Graham bardzo lubi. Jako że pracuję w szkole to mam dość długie wakacje co przedkłada się na to że na dobrą sprawę jestem w trakcie projektu NO MAKE UP WEEKS, czyli po prostu nie maluję się (z małym epizodem w Polsce na urlopie;)) Dzięki temu mam okazję zużyć krem aloesowy którego mogę używać na co dzień bez większego wkurzania się że jest totalną porażką jeśli chodzi o kosmetyk nakładany pod podkład. Już kiedyś wspominałam że mam mieszane uczucia co do kosmetyków  naturalnych, i mówiąc to należy rozumieć że nie zauważam żadnego pozytywnego działania na mojej skórze, wręcz przeciwnie w większości wypadków jestem niezadowolona z efektów. 

Czy polecam...hmmmm? Nie sądzę, może i cena jest fajna, może i zapach też ale na pewno nie jest to kosmetyk typu "Almost orgasmic";) Dla porównania firma Ziaja też ma fajny skład kosmetyków  w swoim asortymencie i jest równie nie droga, a jej kremy nadają się super pod podkład (szczególnie ten lekki oliwkowy). Znowu należy tu zaznaczyć że każda  z nas jest inna i każdej z nas służy co innego. Moja opinia jest jedną z wielu, i mam nadzieję że moja recenzja Wam pomogła.

Jeszcze tylko jedno- nie udało mi się zakupić mojego ulubionego tuszu do rzęs z firmy Hean , i szukam czegoś nowego. Macie jakieś ciekawe propozycje tuszy do rzęs które wydłużają i pięknie rozczesują rzęsy?  Czekam na Wasze propozycje;)

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania
Prettyington
xxx

piątek, 16 sierpnia 2013

Urlopowo- kosmetyki

Cześć dziewczyny!

Zapraszam Was dzisiaj do prezentacji kosmetyków które ze sobą zabrałam do Polski na dwu i pół tygodniowy pobyt w Polsce ze ślubem koleżanki w tle;)

Miał pojawić się filmik ze zbliżeniami na kosmetyki żeby nie robić mnóstwa zdjęć, ale jeszcze nie opanowałam sztuki obróbki filmików, więc zrobiłam globalne zdjęcie z opisanymi kosmetykami.


1. Perfumy Avon Perceive Dew  2. Krem Nivea (zawsze się przydaje)  3. Błyszczyk Revlon kolor 170 Coral Reef  4. Balsam koloryzujący z Rimmel (idealny do wyrównania kolorytu skóry na ok jeden dzień)  5. Brązowa kredka do oczu z Eveline  6. Kredka do brwi z firmy Lacura.  7. Krem do rąk oczywiście niezawodna Ziaja kozie mleko.  8. Ink Pot ze Sleeka (żelowy liner:) )  9. Puder z MACa  10. Błyszczyk z MACa.  11. Mini zestaw pędzli do makijażu.  12. Czerwony lakier do paznokci z Golden Rose.   13. Utwardzacz do lakieru Seche Vite   14. Cień Shroom z MACa.  15. Zalotka;)  16. Lakier z Rimmel w cudnym koralowym odcieniu.  17. Błyszczyk z Rimmel nr 345.  18. Cielista kredka do oczu.  19. Korektor z Collection 2000.  20. La Roche Posay faktor 50.   21. Pędzel do pudru kompaktowy.  22. Pomadka z Nivea w kolorze Berry Jelly.  23. Paletka ze Sleeka.  24. Żel Ziaja Sopot Sun- po opalaniu.   25. Pomadka ochronna z faktorem 25 z AA.  26. Krem do łagodzący balsam po goleniu (wiem nie mój, ale Grahama kosmetyki zawieruszyły się u mnie więc i im zrobiłam zdjęcie;) ) 27. Bronzer z Rimmel.  28. Olejek do opalania z faktorem 15 (kupiony w Asda więc nie mam pojęcia co to za firma)  29. Podkład do twarzy z Rimmel (użyłam go może dwa razy podczas całego pobytu w Polsce...zdecydowanie było za gorąco na makijaż dla mnie:/ )  30. Krem do twarzy na noc Alterra.  31. Krem do twarzy z naczynkami Ziaja med.  32. Perfumy NOA.  33. Żel pod prysznic.  34. Balsam łagodzący po goleniu (znowu Grahamkowy kosmetyk)  35. Tusz do rzęs Maybelline.


W domku w Polsce zostały wszystkie kosmetyki do pielęgnacji włosów i ciała. Nie ma sensu wozić ich ze sobą, a i tak żeby mniej miejsca zajmowały to poprzelewałam je do podróżnych buteleczek, i dzięki temu mam tu i tam kosmetyki które lubię:)

Mam nadzieję że taki krótki post o urlopowej kosmetyczce Was zainteresował, i jeśli z całej listy jest jakiś kosmetyk którego chciałybyście recenzje, to proszę piszcie w komentarzach:) 

Pozdrawiam serdecznie kochani!
Prettyington
xxx

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Halo, żyję;)

Cześć dziewczyny!

Mój urlop w Polsce niestety dobiega końca, i już jutro powrót do Anglii. Całe szczęście do pracy idę dopiero 3 września; jak dobrze pracować w szkole;) 

Niemalże półtora miesiąca w przerwie od prowadzenia bloga spowodowana niestety była mnóstwem pracy i obowiązków, ale również chęcią zdystansowania się do wszystkiego. Od kilku lat oglądam różne dziewczyny na YT, czy to Polskie czy zagraniczne, czytuję blogi Polskie i zagraniczne, i ze smutkiem stwierdzam że widzę dość sporo obłudy i kopiowania siebie nawzajem. Całe szczęście jest mnóstwo vlogerek i blogerek które są naturalne, nikogo nie udają i cały czas są prawdziwe;) 
Mój ukochany namawia mnie do kręcenia filmików, ale...nie wiem sama. Czasem mam wrażenie że pomysły się wyczerpały dlatego też wiele dziewczyn jest takich do siebie podobnych. Po za tym, czy nauczycielce wypada kręcić filmy na YT ;)

Och..musiałam trochę napisać o tym co mnie czasem irytuje, choć mogłabym pisać o tym godzinami;) 
Mam nadzieję że nikogo nie uraziłam i już niedługo wracam z nowymi recenzjami tanich kosmetyków;)

Pozdrawiam serdecznie,
buziaki i do napisania
xxx 

niedziela, 7 lipca 2013

Pomoc zmęczonym oczkom

Cześć dziewczyny!

Dość długo nie pisałam na moim blogu, ale winowajcą jest brak czasu i karuzela różnych zdarzeń;)

Po krótce jestem już oficjalnie nauczycielką w UK i poszukuję pracy w wyjątkowej szkole, bo w mojej gdzie pracuję teraz niestety ale nic ciekawego mnie nie czeka:(

Dość o pierdołach czas na recenzję żelu do oczu który w czasach stresu, nieprzespanych nocy i opuchniętych od płaczu powiek zawsze mnie ratuje, a owym żelem jest Flos Lek Żel ze świetlikiem lekarskim:






 Cena powalająca bo ledwie 7 zl, a produkt po prostu boski (nie ma się co dziwić bo wszystko co Polskie jest dobre;) ). Ten produkt ładnie chłodzi, eliminuje opuchliznę i zaczerwienienie wokół oczu, przynosi ulgę, a dodatkowo producent zapewnia że żel eliminuje powstawanie worków pod oczami (akurat tego problemu nie mam więc na ten temat nie mogę się wypowiedzieć). W wygodnym słoiczku znajduje się aż 10 gramów produktu. Stosuję go rano i wieczorem, i jestem bardzo zadowolona:)

Co sądzicie o żelach do oczu tej firmy? Już niedługo znów będę w Polsce więc na pewno wrócę z nowymi zdobyczami, może coś dobrego mi polecicie?

Pozdrawiam Was serdecznie,
Prettyington
xxx

sobota, 15 czerwca 2013

Ziaja Med- kuracja naczynkowa

Cześć dziewczyny,

po dłuższej przerwie chciałabym dzisiaj Wam zaprezentować jeden z kremów które zakupiłam w Polsce. Testuję do już od 3 tygodni więc mogę już coś o nim powiedzieć. Ziaja med klinika zdrowej skóry Kuracja naczynkowa krem wyciszający rumień na dzień/ na noc.
 

Krem jest polecany dla osób które mają problem z uderzeniami ciepła i teleangiektazje (nic innego jak pajączki naczyniowe), oraz dla osób które mają skórę bardzo wrażliwe naczynia krwionośne na czynniki zewnętrzne. Drobne pajączki na policzkach miałam zawsze, nie specjalnie mi przeszkadzały, ale postanowiłam bardziej zadbać o moją skórę. Skład w tym kosmetyku jest bardzo fajny, zresztą jest to dermokosmetyk więc dostępny w aptekach tylko;) Co obiecuje producent? W wielkim skrócie 
  • redukcja rumienia i szybki efekt kojący
  • unormowanie mikrokrążenia skórnego
  • wzmocniona odporność na czynniki zewnętrzne
 Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Emulsja nawilża moją skórę, łagodzi drobne podrażnienia, oraz to o co mi chodziło wygasza rumień i moje pajączki, a co najważniejsze za tak dobry krem do twarzy zapłaciłam 13 zl!!!! Ja stosuję go najczęściej na wieczór na przemian z kremem z Alverde, po nałożeniu serum z kwasem hialuronowym, a rano najczęściej sięgam po mój ulubiony krem Bambino i filtr z La Roche Posey 50+ .

Już wiem że ten krem raczej na dłużej zagości na mojej toaletce, bo jestem z niego bardzo zadowolona.
Ciekawa jestem jakie są wasze opinie o dermokosmetykach, gdyż ja jestem w tym temacie nowicjuszką;)

Pozdrawiam Was serdecznie,
Prettyington
xxx


niedziela, 2 czerwca 2013

Nowa zdobycz korektorowa

Cześć dziewczyny,

podczas zakupów ogólnospożywczych w Morrisonie, nie mogłam przejść obojętnie obok korektora z Collection 2000 - Lasting Perfection Ultimate Wear Concealer.  Mam odcień 2 Light. Wiele o tym produkcie już słyszałam dobrego, ale najpierw chciałam wykończyć inne korektory, żeby bezsensownie nie wydawać pieniędzy;)



Mój korektor kosztował £ 4,50, a na Allegro w Polsce można go dostać za około 24 złote.
Jestem niesamowicie zadowolona z tego kosmetyku...dlaczego? Oto dowód:




Proszę o wyrozumiałość, zdjęcie robione niedługo po kąpieli i maseczce (która bardzo mi podrażniła skórę), zatem "No Make Up" ;)

Co do samego korektora to: nie roluje się, nie spływa z twarzy, ładnie wtapia się w cerę i wygląda bardzo naturalnie. Co prawda 16 godzin nie wytrzymuje ale w porównaniu z innymi korektorami które do tej pory próbowałam to jest bardzo trwały. Niestety zbyt krótko go używam aby wypowiedzieć się na temat zatykania porów czy jakichkolwiek innych ubocznych skutków, ale inne blogerki i vlogerki są bardzo zadowolone z tego korektora. Muszę przyznać że jest to pierwszy kosmetyk firmy Collection 2000 który mnie 'porwał'. Też tak macie że czasem tylko jedna rzecz z wielu danej firmy które testujecie do czegokolwiek się nadaje?  

W każdym razie, serdecznie polecam bo na prawdę warto zainwestować w niego pieniążki.
Zapraszam do komentowania:)

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam miłego tygodnia,
 
Prettyington
xxx

piątek, 31 maja 2013

Czerwień na paznokciach

Cześć dziewczyny!

Moim małym uzależnieniem są lakiery do paznokci, co oznacza że moja kolekcja non stop się powiększa. Niedawno do mojej kolekcji dołączył ognisto czerwony kolor ze złotymi drobinkami firmy Revlon 400 Ignite. Lakier jest z serii Top Speed, czyli ma za zadanie szybko wysychać. Muszę przyznać że już w przeciągu kilku minut miałam całkowicie suche paznokcie, bez nakładania bazy Seche Vite.
Tak prezentuje się moja nowa zdobycz:


Ten odcień czerwieni kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia. Podejrzewam że to przez te delikatne drobinki złota, które nadają temu kolorkowi trochę magicznego odcienia.


Kolor czerwony na ustach i na paznokciach to kwestia gustu oczywiście, ale moim zdaniem do tego odważnego odcienia trzeba dorosnąć...do czerwonych ust jeszcze nie dojrzałam;)
Co sądzicie o noszeniu jakiegokolwiek odcienia czerwieni na co dzień? Ja bez pomalowanych paznokci czuję się bardzo dziwnie..czegoś mi brakuje;)

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do komentowania,
Prettyington
xxx

czwartek, 30 maja 2013

Majowy haul zakupowy

Cześć dziewczyny!

Kożystając z krótkiego pobytu w Polsce zakupiłam kilka kosmetyków którymi chciałabym pochwalić. Do haulu zakupowego doszło jeszcze kilka produktów które kupiłam przed wyjazdem do Polski, ale wcześniej nie miałam czasu wspomnieć o nich. 


Trochę tego wyszło, ale te zakupy był na prawdę przemyślane a produkty które kupiłam zamieniły moje zdeńkowańce;)


  1.  Moje ulubione maseczki do twarzy aloesowa z kwiatem pomarańczy, cena 1,89 zl.
  2.  Różana maseczka młodości z kwasem hialuronowym, cena 1,89 zl.


3. Podróżna wersja szamponu i odżywki Tresemme, cena obu 2 funty.


4. Moja ulubione firma do pielęgnacji włosów Schwarzkopf- seria Gliss. Oba produkty kosztowały po 1 funcie.
 

5. Coś do kolorowania twarzy firma Milani Glimmer Stripes. Kupiłam w funciaku więc achów i ochów się nie spodziewałam, ale jednak miłe zaskoczenie jest.(Cena 1 funt)
 

 6. Mój ulubiony krem do rąk, nie ma sobie równych! Ziaja z serii kozie mleko, cena 5 zl, 
7. Maść bez której nie wyobrażam sobie pielęgnacji twarzy, maść ochronna z witaminą A, cena 4.14 zl.


8. Krem z Ziaji seria oliwkowa, cena 5,50 zl.
9. Dermokosmetyk firmy Ziaja Kuracja naczynkowa- krem wyciszający rumień na dzień/ noc. Cena 13,45 zl.
10. Żel pod oczy firmy Flos- Lek Żel ze świetlikiem i babką lancetową. Cena 7.07 zl.



11. Oliwka Bambino, cena 12 zl (wszystkie innej przy tej oliwce się chowają;) )
12. Krem ochronny Bambino, cena 8 zl.
13. Krem Penaten, prezent od tatusia więc ceny nie znam;)


14. Fluid Anthelios XL 50+, cena (o zgrozo) 17 funtów.
15. Krem do twarzy Alterra Krem przeciwzmarszczkowy na noc z wyciągiem z dzikiej róży, cena 11 zl.



16. Szminka do ust Nivea kolor Berry Jelly 03, cena 1 funt.
17. Lakier do paznokci firmy Sally Hansen w kolorze 635 Bittersweet, cena 1 funt.
18. Lakier do paznokci firmy Revlon z serii Top Speed w kolorze 400 Ignite, cena 1 funt.
19. Eyeliner w żelu firmy Sleek w kolorze czarnym, cena 6,5 funta.

Jako nr 20 będzie zmywacz do paznokci z Biedronki Be Beauty z lanoliną i gliceryną:) Zapomniałam go przedstawić na osobnym zdjęciu ale na głównym jest;)

Nie wiem czy mały czy duży ten haul, ale oprócz szminki, lakierów do paznokci i bronzera, to bardzo przemyślane zakupy.

Czekam na wasze opinie o tych kosmetykach, bo jeszcze nie miałam okazji testowania.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do komentowania i subskrybowania mojego bloga.


Buziaki
xxx
Prettyington

niedziela, 19 maja 2013

Maybelline "The Rocket Volum Express"

Cześć dziewczyny!

Już za kilka dni jadę do Polski na kilka dni:) NARESZCIE....po pięciomiesięcznej przerwie...takich długich rozłąk z bliskimi nie lubię, ale niestety tak się ułożyło że nie mogliśmy pojechać ani na przerwę w lutym ani na święta:( Pobyt w Polsce będzie krótki, ale intensywny ;) No i te zakupy..ach już dawno zaplanowane co kupię. 

W dzisiejszym poście chciałabym Wam przedstawić nowy tusz do rzęs firmy Maybelline - "The Rocket Volum Express".

Tusz do rzęs kupiłam dla zwykłego przetestowania przy zachęcie ekspedientki z Superdrug’a. Kosztował w promocji 5 lub 6 funtów, dokładnie nie pamiętam. 
Sam produkt prezentuje się tak:



Jak widać na zdjęciu szczoteczka jest wykonana z silikonu, a dodatkowo jest przeogromna. Przy pierwszym użyciu bałam się że zrobię sobie krzywdę przy tuszowaniu rzęs. Co prawda nauczyłam się nią już pracować, ale w tuszach widocznych poniżej, szczoteczki są też wykonane z silikonu, praca z nimi jest dużo przyjemniejsza. 


Tusz nie osypuje się, ładnie trzyma się na rzęsach cały dzień, łatwo się zmywa moim płynem dwufazowym z Garniera. Minusem, oprócz szczoteczki dla mnie, jest to że po nałożeniu dwóch lub trzech warstw tusz okropnie skleja rzęsy tworząc musze nóżki. Coś czego ja po prostu nie cierpię... Z tuszem z Miss Sporty i z Hean można elegancko stopniować warstwy tuszu na rzęsach dla wymaganego przez nas efektu.

Reasumując powiem tylko tyle że produkt moim zdaniem jest średni i że więcej go nie kupię. Natomiast tusz z Hean jest moim numerem jeden i podczas pobytu w Polsce na pewno zrobię sobie jego zapas;)

Co sądzicie o tuszach do rzęs przedstawionych prze zemnie?
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do komentowania.
Prettyington
xxx

wtorek, 14 maja 2013

Moje pierwsze produkty MAC

Cześć dziewczyny!

Deszcz, deszcz, deszcz....stęskniłam się za nim. Może to Was zaskoczy, ale ostatnimi czasy w Anglii nie padało, a dni były ciepłe i słoneczne:) Dzisiaj mój upragniony deszcz, który uwielbiam, szczególnie wtedy kiedy zasypiam..nie wiele jest rzeczy na tym świecie dzięki którym potrafię się zrelaksować...ta jest właśnie jedną z nich:)

Dzisiaj mam Wam do przedstawienia moje pierwsze cienie firmy MAC. Od razu muszę zaznaczyć ze gdyby nie okazyjna cena, raczej bym nie kupiła ich. Mogę testować drogie kosmetyki, ale zdecydowanie bardziej wolę wyszukiwać perełki za rozsądną cenę.

Tak prezentują się moje zdobycze:


Pigment nazywa się Pink Opal, natomiast cień do powiek Yougurt. 





Cień do powiek jest matowy w kolorze bladego, mętnego, delikatnego różu, i  do moich zielonych oczu nadaje się idealnie aby je rozświetlić.


Z pigmentem muszę się jeszcze za przyjaźnić i nauczyć poprawnie nakładać, ale jest to mój pierwszy pigment więc mam wybaczone;)

Póki co jestem zadowolona z mojego zakupu...dwa w cenie 10 funtów:D Mam zamiar dokupić jeszcze kilka produktów tej marki, żeby przetestować na sobie i uzbierać kosmetyki do rozdania które gdzieś w mojej głowie już kiełkuje:)

Jakie macie zdanie o tej marce? Ciekawa jestem Waszych opinii.
Dobra kochane, ja zmykam się relaksować gorącą kąpielą,
Pozdrawiam Was serdecznie,
Prettyington
xxx

niedziela, 12 maja 2013

Makijaż oczu paltkę MUA

Cześć dziewczyny!
 
 
Dzisiaj chciałabym Wam za prezentować makijaż oczu, który wykonałam w całości przy użyciu paletki MUA. Cienie których użyłam to: Naked jako cień bazowy, Fiery w załamaniu, Obsessed po nad załamaniem i w kąciku oka,  Corrupt w kąciku oka, i kolor Shy na powiece ruchomej.
Dodatkowo cielista kredka do oczu, i tusz do rzęs firmy  Maybelline The Rocket Volum Express.
 




Niestety nie jestem posiadaczką paletki NAKED 1 lub 2, ale słyszałam opinie innych blogerek że paletka MUA jest idealnym odpowiednikiem paletki NAKED 2, z tą różnicą że za paletkę MUA trzeba zapłacić 4 funty, a za URBAN DECAY NAKED 2   36 funty!
 

Taki makijaż oczu sprawdza się u mnie na co dzień:)
Co sądzicie o takim makijażu dziennym?
 
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za każdą subskrypcję,
Prettyington
xxx

poniedziałek, 6 maja 2013

Paletka do makijażu oczu MUA

Cześć dziewczyny!

W Polsce koniec długiego weekendu i powrót do pracy, a my w UK mamy jeszcze jeden dzień wolnego. Przyda się dodatkowy dzień wolnego na odpoczynek i nie tylko, a co;)

Dzisiaj mam dla Was recenzję paletki MUA (Make Up Academy) Undress Me Too. Za cenę 4 funtów mamy 12 ceni o konstystencji kremowej, świetlistej. W paletce mamy tylko dwa maty.


 
 
 
Cienie są na prawdę śliczne, ładnie się mienią, przy tym nie są nachalne i umiejętnie nałożone na powiekę nadają się nawet na dzień. Jeden ogromny minus...cienie jakby się utleniają, po prostu znikają z powieki po ledwie 3, 4 godzinach. Baza którą posiadam nie jest najlepsza, ale przy innych cieniach się sprawdza. Z tą paletką nie ma różnicy w przedłużeniu trwałości cieni.
 
 
Bardzo chciałam wypróbować inne cienie tej firmy, ale póki co nie przymierzam się do zakupów;) Zdaję sobie sprawę że różne cienie, czy to drogie czy tanie, u każdego sprawdzają się różnie więc nie ma co się zrażać;) 4 funty to nie majątek, więc wypróbować warto;)
 
Pozdrawiam serdecznie,
Prettyington
xxx
 
 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Lakiery do paznokci MUA

Cześć dziewczyny!

Jako że w chwili obecnej dość dużo się u mnie dzieje, częstotliwość dodawania postów znacznie spadła..co mam nadzieję niebawem naprawić;)

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić lakiery do paznokci które kupiłam tydzień temu  i wyrazić swoją opinię na ich temat, chodzi o lakiery firmy Make Up Academy. Lakiery były w cenie promocyjnej za 1 funta każdy, więc zakupiłam trzy.

Tak oto prezentują się lakiery:



Na tym zdjęciu chciałam Wam pokazać jaki maleńki jest pędzelek w tym lakierze, porównując rozmiar małej buteleczki lakieru z Rimmel:


Kolory jak wspomniałam wcześniej fantastyczne, ale jakość samych lakierów niestety kiepska. Lakier utrzumuje się na moich paznokciach jeden lub dwa dni. Opryski powstają już po kilku godzinach od nałożeniach. Aplikacja również nie należy do przyjemnych ze względu na maleńki pędzelek, a sam lakier choćbym nie wiem jak się starała to niestety powstają nieestetyczne mazy.
 
Mimo że cena zachęcająca, u mnie niestety nie sprawdziły się lakiery tej firmy.
 
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Zapraszam do subskrypcji i komentowania.
Prettyington
xxx

sobota, 20 kwietnia 2013

Mini zakupy kosmetyczne

Cześć dziewczyny!

Kożystając z pięknej pogody, wybrałam się na małe zakupy kosmetyczne. W Superdugu znalazłam same ciekawostki, szalenie się cieszę i nie mogę doczekać testowania. Jako że promocyjna dziewczyna ze mnie ceny produktów zawrotnie niskie;)




Jeden z moich ulubionych zapachów NOA znalazłam w promocji za 10 funtów, i bez wahania wzięłam. 

Cena na Revlon Photoready widoczna, 6 funtów. Podkładów mam już kilka, ale szukam czegoś dobrego na zbliżający się ślub mojego kuzyna, i również bez wahania wzięłam.

 Nowość dziewczyny, przy najmniej tak zepewniała mnie ekspedienta w drogerii, a mianowicie chodzi o nowy Maybelline The Rocket Volum Express. Kosz maskary w promocji to 5 funtów:)

Paletka do oczu MUA  (Make Up Academy)Undress Me Too. Niestety nie mogłam sprawdzić jakości cieni gdyż nie było ich w sklepie, wzięłam na oko, a że cena zawrotna 4 funty, grzech było nie brać! Pierwsze wrażenie po otwarciu w domu..WOW!!! Cóż za pigmentacja i jakość za tak niewielką cenę! Jak nic kiedy przyjdzie czas na rozdanie na blogu, taka paletka będzie do zdobycia.

Trzy lakiery również firmy MUA; różowy Natural Days, pistacjowy Pistachio Ice Cream oraz mętna śliwka Moody Mink. Każy lakier kosztował mnie 1 funta.

Również z firmy MUA Pro- base Eye Primer, czyli baza pod cienie- 3 funty.

Jutro zabieram się do testowania, ale same przyznajcie..grzech było nie brać za takie ceny. Aż prosiło się by wziąć więcej....i chyba jeszcze w tygodniu wpadnę po coś jeszcze;)

Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny i zapraszam do subskrypcji mojego bloga.

Prettyington
xxx

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Czyścimy twarzyczki;)

Cześć dziewczyny!

Powrót do pracy strasznie trudny po przerwie świątecznej, ale przynajmniej uczniowie dzisiaj łatwo dali się mobilizować do nauki;) Jeszcze chwila uwagi na sprawy prywatne, otóż w sobotę obchodziłam 26 urodziny i moje kochanie sprawiło mi cudowne urodziny. Miałyście tak że cały dzień czułyście się wyjątkowe? Ja owszem, zresztą moja miłość nosi mnie na rękach każdego dnia, taki to wariat kochany:)

No ale dziś o twarzy i jej oczyszczaniu ma być. Mianowicie chciałabym Wam przedstawić scrub do twarzy który skradł moje serce, a jest nim Neutrogena Visibly Clear Blackhead Eliminating Daily Scrub. Nie jest to pierwszy produkt firmy Neutrogena który miałam przyjemność używać, ale póki co jeśli chodzi o scruby do twarzy uważam go za numer jeden w chwili obecnej. Nie jest to recenzja porównawcza, więc nie zestawię go z innymi produktami tutaj, i poświęcę tylko jemu uwag.

Tak oto się prezentuje mój nabytek:


Producent obiecuje że jest to delikatny scrub do twarzy, przeznaczony do codziennego użytku, który oczywiście został przetestowany dermatologicznie. Oprócz tego ma eliminować istniejące wągry i zapobiegać powstawaniu nowych, oraz ma nam zmniejszać pory. W opakowaniu za które zapłaciłam na promocji 3 funty, a w Polsce możemy go zakupić za ok 25 do 30 zl, mamy 150 ml produktu o konsystencji łagodnej kremowej,  przyjaznej dla twarzy.


Konsystencja jak widać kremowa i na prawdę bardzo przyjazna dla skóry. Szczerze powiem że przy mojej skórze, skłonnej do podrażnień, używanie go codziennie nie jest dobrym wyjściem dla mnie, szczególnie że zawsze na noc nakładam serum na twarz z kwasem hialuronowym i z wit C. Skóra raz niemiłosiernie mnie piekła, i od tamtej pory nie stosuję ich łącznię. Co do wągrów..hmmm....żaden produkt póki co z nimi sobie nie poradził, i pewnie nie poradzi, tak samo z porami. Jakoś nie wierzę w obietnice producenta co do tej kwestii. Natomiast uwielbiam uczucie czystej skóry jakie daje wypucowanie twarzy tym scrubem. Jako że mam tendencje do przesuszania skóry, ten scrub w bardzo delikatny, nie podrażniający sposób pozbywa się martwego naskórka z twarzy. Ja lubię go sobie zostawić na ok minutkę na twarzy, mam wrażenie że lepiej działa;)

Jako że mój mężczyzna o swoją twarz również dba (raz mu naopowiadałam jakie to ważne oczyszczanie twarzy jest) i na zakupach wybrał sobie to:


Scrub który odblokowuje pory, usuwa martwy naskórek i głęboko oczyszcza męską skórę twarzy:) Graham mówi że właśnie to robi, więc póki co jest ok.

Co sądzicie o scrubach do twarzy, i jakie są wasze ulubione?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Prettyington
xxx

czwartek, 11 kwietnia 2013

Seche Vite- recenzja

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj obiecana recenzja top coatu z Seche Vite. Zanim przejdę do opowiadania Wam o moich odczuciach po pierwszych aplikacjach, trochę informacji na temat samej firmy. Otóż marka została założona w roku 1991 w Ameryce, a głównym założeniem firmy było, i jest, wprowadzanie nowych technologii w lakierach do paznokci, czego owocem było powstanie pierwszego top coatu szybko schnącego który nie powodował zżółknienia płytki paznokcia. W chwili obecnej firma w swoim asortymencie ma już pokaźną kolekcję lakierów, i odbiorców na całym świecie.
Jeśli chciałybyście poczytać więcej o firmie i ich osiągnięciach zapraszam do strony firmy http://www.seche.com/ .

Sam produkt prezentuje się tak:


Ja kupiłam swoją buteleczkę 14 ml lakieru na amazon za 6 funtów. Zakochałam się w nim od razu, już po pierwszej aplikacji i wiem że pozostanie ze mną już na zawsze. To co wiecznie niszczyło mi misternie przygotowany manicure, to długo godzinne schnięcie, i co za tym idzie przypadkowe uszkodzenia przy np pójściu do toalety:/ Nie ważne że nic nie robiłam moimi rękami żeby przypadkiem nie uszkodzić lakieru, ale już jak poszłam spać, to na paznokciach rano budziłam się z mapą rzek świata :( Z tym top coatem tego nie mam, i już po chwili, dosłownie 3 minutach mogę robić dosłownie wszystko. Od natychmiastowego wyjścia na imprezę po pranie i sprzątanie.

Tutaj małe zbliżenie na skład:

W składzie jak widać jest toluene, i nie wszystkim to odpowiada. Wiem że kobiety w ciąży nie powinny stosować lakierów zawierających ten składnik. Mimo że jest to składnik mniej szkodliwy od benzenu, jest szkodliwy dla układu oddechowego, krwionośnego, rozrodczego, nerwowego i immunologicznego, nerek i wątroby. Może obniżać zdolność uczenia się. Może wywoływać podrażnienia oczu i skóry, a także uszkodzenia mózgu.Tyle co dobra wikipedia ma do powiedzenia w tym temacie. Większość użytkowniczek narzeka na zapach, mnie on nie przeszkadza, pewnie dlatego że uwielbiam laboratorium i różne chemikalia :D  

Ja w każdym razie jestem zauroczona tym produktem, i na stałe, do czasu ciąży oczywiście, zamieszka z moimi lakierami. Co do trwałości...hmm...po 2 dniach zaczął nieśmiało odpryskiwać, ale tak jak już we wcześniejszych postach mówiłam...ja swoich paznokci nie oszczędzam;) Pewnie gdybym wykonywała mniej karkołomnych czynności które niszczą lakier na paznokciach, to by przetrwał więcej czasu.

Ciekawa jestem czy używałyście już Seche Vite, i jakie są wasze opinie na jego temat.
Zapraszam do komentowania i do subskrypcji mojego bloga.
Pozdrawiam serdecznie,
Prettyington
xxx
 

Jeden lakier, dwie możliwości.

Cześć dziewczyny!

Wciąż mamy przerwę od szkoły, także ostatnie dni przed powrotem do pracy spędzam na uczeniu się i relaksowaniu. Książeczka którą obecnie pochłaniam dla zdecydowanej większości mało interesująca, ale dla ciekawych powiem że pozycja nazywa się English Teacher's Handbook. 

W przerwach pomiędzy  czytaniem książki i ogólnym lenistwem, postanowiłam pomalować sobie paznokcie;) Jakież moje zdziwienie było kiedy nagle mój matowy Revlon 507 Fire Fox z matowego stał się błyszczącym lakierem!!! Wszystko za sprawą testowanego przeze mnie top coatu Seche Vite. 

Przed:





Po nałożeniu top coatu Seche Vite:





W sumie to nawet cieszę się że mogę uzyskać taki efekt z tym top coatem przy lakierach matowych. To jakby mieć dwa różne lakiery;) Ale..Ameryki nie odkryłam, nie tylko z tym top coatem można uzyskać taki efekt, zwykły lakier bezbarwny zrobi dokładnie to samo. 

Już jutro pojawi się recenzja samego top coatu, także zapraszam.

Pozdrawiam Was serdecznie,
i zapraszam do subskrypcji bloga;)
Prettyington
xxx