niedziela, 28 kwietnia 2013

Lakiery do paznokci MUA

Cześć dziewczyny!

Jako że w chwili obecnej dość dużo się u mnie dzieje, częstotliwość dodawania postów znacznie spadła..co mam nadzieję niebawem naprawić;)

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić lakiery do paznokci które kupiłam tydzień temu  i wyrazić swoją opinię na ich temat, chodzi o lakiery firmy Make Up Academy. Lakiery były w cenie promocyjnej za 1 funta każdy, więc zakupiłam trzy.

Tak oto prezentują się lakiery:



Na tym zdjęciu chciałam Wam pokazać jaki maleńki jest pędzelek w tym lakierze, porównując rozmiar małej buteleczki lakieru z Rimmel:


Kolory jak wspomniałam wcześniej fantastyczne, ale jakość samych lakierów niestety kiepska. Lakier utrzumuje się na moich paznokciach jeden lub dwa dni. Opryski powstają już po kilku godzinach od nałożeniach. Aplikacja również nie należy do przyjemnych ze względu na maleńki pędzelek, a sam lakier choćbym nie wiem jak się starała to niestety powstają nieestetyczne mazy.
 
Mimo że cena zachęcająca, u mnie niestety nie sprawdziły się lakiery tej firmy.
 
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Zapraszam do subskrypcji i komentowania.
Prettyington
xxx

sobota, 20 kwietnia 2013

Mini zakupy kosmetyczne

Cześć dziewczyny!

Kożystając z pięknej pogody, wybrałam się na małe zakupy kosmetyczne. W Superdugu znalazłam same ciekawostki, szalenie się cieszę i nie mogę doczekać testowania. Jako że promocyjna dziewczyna ze mnie ceny produktów zawrotnie niskie;)




Jeden z moich ulubionych zapachów NOA znalazłam w promocji za 10 funtów, i bez wahania wzięłam. 

Cena na Revlon Photoready widoczna, 6 funtów. Podkładów mam już kilka, ale szukam czegoś dobrego na zbliżający się ślub mojego kuzyna, i również bez wahania wzięłam.

 Nowość dziewczyny, przy najmniej tak zepewniała mnie ekspedienta w drogerii, a mianowicie chodzi o nowy Maybelline The Rocket Volum Express. Kosz maskary w promocji to 5 funtów:)

Paletka do oczu MUA  (Make Up Academy)Undress Me Too. Niestety nie mogłam sprawdzić jakości cieni gdyż nie było ich w sklepie, wzięłam na oko, a że cena zawrotna 4 funty, grzech było nie brać! Pierwsze wrażenie po otwarciu w domu..WOW!!! Cóż za pigmentacja i jakość za tak niewielką cenę! Jak nic kiedy przyjdzie czas na rozdanie na blogu, taka paletka będzie do zdobycia.

Trzy lakiery również firmy MUA; różowy Natural Days, pistacjowy Pistachio Ice Cream oraz mętna śliwka Moody Mink. Każy lakier kosztował mnie 1 funta.

Również z firmy MUA Pro- base Eye Primer, czyli baza pod cienie- 3 funty.

Jutro zabieram się do testowania, ale same przyznajcie..grzech było nie brać za takie ceny. Aż prosiło się by wziąć więcej....i chyba jeszcze w tygodniu wpadnę po coś jeszcze;)

Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny i zapraszam do subskrypcji mojego bloga.

Prettyington
xxx

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Czyścimy twarzyczki;)

Cześć dziewczyny!

Powrót do pracy strasznie trudny po przerwie świątecznej, ale przynajmniej uczniowie dzisiaj łatwo dali się mobilizować do nauki;) Jeszcze chwila uwagi na sprawy prywatne, otóż w sobotę obchodziłam 26 urodziny i moje kochanie sprawiło mi cudowne urodziny. Miałyście tak że cały dzień czułyście się wyjątkowe? Ja owszem, zresztą moja miłość nosi mnie na rękach każdego dnia, taki to wariat kochany:)

No ale dziś o twarzy i jej oczyszczaniu ma być. Mianowicie chciałabym Wam przedstawić scrub do twarzy który skradł moje serce, a jest nim Neutrogena Visibly Clear Blackhead Eliminating Daily Scrub. Nie jest to pierwszy produkt firmy Neutrogena który miałam przyjemność używać, ale póki co jeśli chodzi o scruby do twarzy uważam go za numer jeden w chwili obecnej. Nie jest to recenzja porównawcza, więc nie zestawię go z innymi produktami tutaj, i poświęcę tylko jemu uwag.

Tak oto się prezentuje mój nabytek:


Producent obiecuje że jest to delikatny scrub do twarzy, przeznaczony do codziennego użytku, który oczywiście został przetestowany dermatologicznie. Oprócz tego ma eliminować istniejące wągry i zapobiegać powstawaniu nowych, oraz ma nam zmniejszać pory. W opakowaniu za które zapłaciłam na promocji 3 funty, a w Polsce możemy go zakupić za ok 25 do 30 zl, mamy 150 ml produktu o konsystencji łagodnej kremowej,  przyjaznej dla twarzy.


Konsystencja jak widać kremowa i na prawdę bardzo przyjazna dla skóry. Szczerze powiem że przy mojej skórze, skłonnej do podrażnień, używanie go codziennie nie jest dobrym wyjściem dla mnie, szczególnie że zawsze na noc nakładam serum na twarz z kwasem hialuronowym i z wit C. Skóra raz niemiłosiernie mnie piekła, i od tamtej pory nie stosuję ich łącznię. Co do wągrów..hmmm....żaden produkt póki co z nimi sobie nie poradził, i pewnie nie poradzi, tak samo z porami. Jakoś nie wierzę w obietnice producenta co do tej kwestii. Natomiast uwielbiam uczucie czystej skóry jakie daje wypucowanie twarzy tym scrubem. Jako że mam tendencje do przesuszania skóry, ten scrub w bardzo delikatny, nie podrażniający sposób pozbywa się martwego naskórka z twarzy. Ja lubię go sobie zostawić na ok minutkę na twarzy, mam wrażenie że lepiej działa;)

Jako że mój mężczyzna o swoją twarz również dba (raz mu naopowiadałam jakie to ważne oczyszczanie twarzy jest) i na zakupach wybrał sobie to:


Scrub który odblokowuje pory, usuwa martwy naskórek i głęboko oczyszcza męską skórę twarzy:) Graham mówi że właśnie to robi, więc póki co jest ok.

Co sądzicie o scrubach do twarzy, i jakie są wasze ulubione?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Prettyington
xxx

czwartek, 11 kwietnia 2013

Seche Vite- recenzja

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj obiecana recenzja top coatu z Seche Vite. Zanim przejdę do opowiadania Wam o moich odczuciach po pierwszych aplikacjach, trochę informacji na temat samej firmy. Otóż marka została założona w roku 1991 w Ameryce, a głównym założeniem firmy było, i jest, wprowadzanie nowych technologii w lakierach do paznokci, czego owocem było powstanie pierwszego top coatu szybko schnącego który nie powodował zżółknienia płytki paznokcia. W chwili obecnej firma w swoim asortymencie ma już pokaźną kolekcję lakierów, i odbiorców na całym świecie.
Jeśli chciałybyście poczytać więcej o firmie i ich osiągnięciach zapraszam do strony firmy http://www.seche.com/ .

Sam produkt prezentuje się tak:


Ja kupiłam swoją buteleczkę 14 ml lakieru na amazon za 6 funtów. Zakochałam się w nim od razu, już po pierwszej aplikacji i wiem że pozostanie ze mną już na zawsze. To co wiecznie niszczyło mi misternie przygotowany manicure, to długo godzinne schnięcie, i co za tym idzie przypadkowe uszkodzenia przy np pójściu do toalety:/ Nie ważne że nic nie robiłam moimi rękami żeby przypadkiem nie uszkodzić lakieru, ale już jak poszłam spać, to na paznokciach rano budziłam się z mapą rzek świata :( Z tym top coatem tego nie mam, i już po chwili, dosłownie 3 minutach mogę robić dosłownie wszystko. Od natychmiastowego wyjścia na imprezę po pranie i sprzątanie.

Tutaj małe zbliżenie na skład:

W składzie jak widać jest toluene, i nie wszystkim to odpowiada. Wiem że kobiety w ciąży nie powinny stosować lakierów zawierających ten składnik. Mimo że jest to składnik mniej szkodliwy od benzenu, jest szkodliwy dla układu oddechowego, krwionośnego, rozrodczego, nerwowego i immunologicznego, nerek i wątroby. Może obniżać zdolność uczenia się. Może wywoływać podrażnienia oczu i skóry, a także uszkodzenia mózgu.Tyle co dobra wikipedia ma do powiedzenia w tym temacie. Większość użytkowniczek narzeka na zapach, mnie on nie przeszkadza, pewnie dlatego że uwielbiam laboratorium i różne chemikalia :D  

Ja w każdym razie jestem zauroczona tym produktem, i na stałe, do czasu ciąży oczywiście, zamieszka z moimi lakierami. Co do trwałości...hmm...po 2 dniach zaczął nieśmiało odpryskiwać, ale tak jak już we wcześniejszych postach mówiłam...ja swoich paznokci nie oszczędzam;) Pewnie gdybym wykonywała mniej karkołomnych czynności które niszczą lakier na paznokciach, to by przetrwał więcej czasu.

Ciekawa jestem czy używałyście już Seche Vite, i jakie są wasze opinie na jego temat.
Zapraszam do komentowania i do subskrypcji mojego bloga.
Pozdrawiam serdecznie,
Prettyington
xxx
 

Jeden lakier, dwie możliwości.

Cześć dziewczyny!

Wciąż mamy przerwę od szkoły, także ostatnie dni przed powrotem do pracy spędzam na uczeniu się i relaksowaniu. Książeczka którą obecnie pochłaniam dla zdecydowanej większości mało interesująca, ale dla ciekawych powiem że pozycja nazywa się English Teacher's Handbook. 

W przerwach pomiędzy  czytaniem książki i ogólnym lenistwem, postanowiłam pomalować sobie paznokcie;) Jakież moje zdziwienie było kiedy nagle mój matowy Revlon 507 Fire Fox z matowego stał się błyszczącym lakierem!!! Wszystko za sprawą testowanego przeze mnie top coatu Seche Vite. 

Przed:





Po nałożeniu top coatu Seche Vite:





W sumie to nawet cieszę się że mogę uzyskać taki efekt z tym top coatem przy lakierach matowych. To jakby mieć dwa różne lakiery;) Ale..Ameryki nie odkryłam, nie tylko z tym top coatem można uzyskać taki efekt, zwykły lakier bezbarwny zrobi dokładnie to samo. 

Już jutro pojawi się recenzja samego top coatu, także zapraszam.

Pozdrawiam Was serdecznie,
i zapraszam do subskrypcji bloga;)
Prettyington
xxx

środa, 10 kwietnia 2013

Real Techniques- Stippling Brush

Cześć dziewczyny!

Mam nadzieję że u Was pogoda wiosenna w pełni, bo u mnie cieplutko i milutko za oknem;)
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój pierwszy pędzel marki założonej przez Samantę Chapman, Real Techniques - Stippling Brush. Jest to pędzelek do wykonywania makijażu płynnymi i kremowymi kosmetykami jak np podkłady. Do tej pory miałam pędzel do podkłdu języczkowy, i bardzo chciałam wypróbować Stippling Brush.

Pędzel był ładnie zapakowany, co bardzo mnie ucieszyło bo włosie było bezpieczne od wszelakich odgięć,a samo opakowanie z żetelnymi informacjami o produkcie, i adresem strony internetowej oraz z rekomendacją właścicielki firmy. Włosie jest sztuczne, mega mięciusieńkie i praca z nim jest samą przyjemnością.


      Jak widać na zdjęciu, pędzel może swobodnie stać na trzonku bo jest stabilny, a po za tym sam trzonek jest wygodny w trzymaniu podczas wykonywania makijażu. Póki co nie widzę minusów, ale mój pędzelek mieszka na toaletce dopiero kilka dni, więc zobaczymy jak będzie się sprawdzał po kilku praniach, i kilku miesiącach ciężkiej pracy;)
Na mojej "Wish list" zapisałam ostatnio komplet pędzli Hakuro, i mam nadzieję że góra za dwa miesiące będą moje;)

Co sądzicie o pędzlach tej firmy, i jakie są Wasze ulubione pędzle do makijażu?

Zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam serdecznie,
Prettyington
xxx

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rimmel Match Perfection

Cześć dziewczyny!

Wczoraj o wielkim zawodzie Bourjois Bio Detox, a dziś o ulubieńcu ostatnich tygodni Rimmel Match Perfection.






Skusiła mnie cena 8 funtów, i zawód z wcześniej wspomnianym podkładem Bourjois. Koniecznie musiałam sobie poprawić humor, i stanęło na tym właśnie podkładzie. Mój kolorek to 103 True Ivory i muszę powiedzieć że idealnie dobrany kolor! Dawno nie miałam tak dobrze wtapiającego się w mój kolor cery podkładu. Ładnie pachnie, przyjemnie się go nakłada, nie brudzi ubrań i nie roluje się na twarzy podczas nakładania. Niestety po zimie moje naczynka są bardziej widoczne, i lekkie zaczerwienie skóry właśnie w tym miejscu potrzebuje dodatkowego krycia, gdyż ten podkład sobie nie do końca radzi z kamuflowaniem, muszę się posiłkować korektorami. Mimo wszystko nie nażekam. Ładnie trzyma się cały dzień na buzi, ale utrwalam go dodatkowo pudrem z Espirit.

Podsumowując jestem zadowolona z tego produtu, ale na pewno nie jest to mój koniec poszukiwać idealnego podkładu do twarzy;)

Pozdrawiam serdecznie i idę tesować Seche Vite top coat i pędzel real techniques, gdyż podczas pisania tego posta listonosz sprawił mi ogromną niespodziankę i przyniósł mi paczuszkę:)

Zapraszam do komentowania,
Prettyington
xxx

niedziela, 7 kwietnia 2013

Bourjois Paris Bio Detox Organic Foundation

Cześć dziewczyny!

Mam nadzieję że macie się dobrze, i że wszystko u Was w porządku. U nas w Norwich słoneczko i 9 stopni, więc sezon spacerowy rozpoczęty;)

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o wielkim zawodzie którym jest Bourjois Bio Detox Organic Foundation. Kupiłam go w okazyjnej cenie za 5 funtów, i wybrałam odcień 52 Vanilla.



Znowu przekonałam się że kosmetyki organiczne są absolutnie nie dla mnie. Jestem okropnie rozczarowana tym produktem. Do rzeczy, dlaczego jest taki zły, według mnie oczywiście.
Jako że jest to podkład organiczny, nie zawiera silikonów które pomagają ładnie rozprowadzić podkład. Strasznie szybko zasycha na twarzy, i nie da się z nim pracować dobrze. Pozostawia smugi i roluje się na twarzy, nie ważne czym nakładamy: pędzlem, palcami czy też gąbeczką silikonową. Po za tym  zapach...okropny jakby mąka rozrobiona z wodą. Jakby tego było mało szybko znika z twarzy, już po niespełna 3- 4 godzinach, i brudzi ubrania. W sklepie kiedy sprawdzałam formułę testerem jakoś nie zwróciłam uwagi na jego konsystencję, albo wówczas nie przeszkadzała mi.
Tutaj znajdziecie link do strony gdzie możecie znaleźć skład tego produktu klik.

 Kolejne pieniążki w błotko, ale cóż... tak to już jest kiedy się testuje i poszukuje swoich ulubieńców.
Może na prawdę moja cera nie nadaje się do kosmetyków organicznych? A może nie potrafię nakładać tego typu kosmetyków? W każdym razie biedak będzie stał na półeczce póki ktoś się nim nie zainteresuje.

Ciekawa jestem Waszych opinii, zapraszam do komentowania.

No nic, pozdrawiam Was serdecznie, i życzę udanej niedzieli.

Prettyington
xxx

czwartek, 4 kwietnia 2013

Moje pierwsze serum z kwasem hialuronowym i wit C

Cześć dziewczyny!

Jak minęły Wam święta? U nas pogoda podobna była jak w Polsce, śnieg, deszcz, a teraz zawitała wiosna.

W wielką sobotę, tuż przed wyprawą do kościoła na święcenie koszyczka, listonosz przyniósł mi dwie paczuszki. Uwielbiam dostawać przesyłki :) W jednej paczuszce było moje lustereczko na toaletkę (nie mogłam znaleźć nic fajnego w sklepach), a w drugiej długo wyczekiwane serum z kwasem hialuronowym i witaminą C.



Serum ma fenomenalną formułę. Super szybko się wchłania, pozostawia skórę odżywioną, łagodnie napiętą, no i dziewczyny...ten zapach! Super!!!

Tutaj zbliżenie na skład: 



Firmę Green Keratin znalazłam przypadkiem przeszukując Amazon w poszukiwaniu kremu lub serum do twarzy. Ostatnio jest ogromna moda na sera do twarzy, i ja uważam że słusznie. Jest to serum przeciwzmarszczkowe, oraz chroni przed wolnymi rodnikami. Ktoś kto słyszy przeciwzmarszczkowe pewnie puka się w głowę i mówi "Po co 26 letniej dziewczynie serum na zmarszczki?" A no właśnie, lepiej zapobiegać za w czasu;) Nie od dziś wiadomo że Azjatki stosują kremy przeciwzmarszczkowe już od wczesnych lat młodzieńczych.
Ja aplikuję serum rano lub wieczorem, ale zawsze później nakładam krem nawilżający. Póki co jestem zachwycona i nie znalazłam żadnych minusów. Jedno co mnie boleśnie nauczyło, to to aby nie nakładać go na twarz po peelingu...

Tutaj daję Wam linka do strony Green Keratin

Ciekawa jestem co sądzicie o serach do twarzy i czy je już stosowałyście.
Zapraszam do komentowania,
pozdrawiam serdecznie,
Prettyington
xxx